czwartek, 21 marca 2013

3. Praca

- Dzień dobry! Jak się spało?
Otworzyłem oczy i w tym momencie zobaczyłem leżącego obok siebie mężczyznę. Zacząłem się mu coraz bardziej przyglądać. Nie mogłem uwierzyć w to co widzę! Jak to się stało? Kiedy? Przetarłem dokładnie oczy i zobaczyłem kim dokładnie jest ten facet. Był to Piotrek. Ogarnęło mnie przerażenie. Chciałem uciec ale nie potrafiłem. Jedynie co zdołałem, było wydedukowanie paru słów
- Hej... ale co ty tu robisz?
- Oj nie drocz się ze mną. - zaśmiał się - Nie udawaj, że nie pamiętasz. Sam przecież po mnie zadzwoniłeś. I tak jakoś wyszło, że znaleźliśmy się razem w łóżku. A co się w nim działo to chyba dobrze pamiętasz... Wyglądałeś na zadowolonego!
- Tzn. ja i ty? My? Razem? - próbowałem zebrać myśli, a tym samym zaprzeczyć swoim przeczuciom.
- Kochanie... nie wiedziałem, że masz takie poczucie humoru. - ponownie uroczył mnie swoim nieziemskim uśmiechem.
"Kochanie"? Co to ma znaczyć? To nie może być prawda! Skoro ja i on.. jeśli to prawda, to czy ja.. Czy ja jestem gejem!? To dopiero pierwszy dzień tutaj, a ja już wylądowałem z kimś w łóżku. W dodatku z facetem...
Cały czas przyglądałem się Piotrowi. On widząc jak skupiam na nim swój wzrok, pomału zbliżał się do mnie. Wyraźnie chciał mnie pocałować. Ja natomiast próbowałem się odsunąć ale coś mnie blokowało, nie pozwalało mi się oddalić. Był coraz bliżej mnie...

W tym momencie obudził mnie dźwięk mojego telefonu.
- Halo? - powiedziałem zaspanym głosem
- No witaj! Jak pierwsza noc na nowym miejscu? Domyślam się, że dobrze, bo czekam na ciebie na dole a ty nadal się nie pojawiasz. Za chwilę spóźnisz się do pracy. 
Spojrzałem na zegarek wiszący na ścianie. Dochodziła 8:20. Przebudziłem się 20 minut później niż planowałem. Jeszcze tego brakowało by się spóźnić w pierwszy dzień pracy.
- O kurcze! Musiałem zaspać. Przepraszam... Za moment będę na dole.
- Spokojnie. Zdążymy. W takim razie czekam na ciebie śpiochu! - zaśmiał się głośno po czym się rozłączył.
Rozejrzałem się po mieszkaniu. Czułem się tu tak obco. Nie potrafiłem się tu jeszcze odnaleźć. W dodatku wczoraj w ogóle się nie rozpakowałem. Chcąc się szybko ubrać, musiałem powyrzucać wszystko z walizki. Włożyłem na siebie pierwsze lepsze ciuchy. Wszystko robione było w pośpiechu. W łazience przemyłem na szybko twarz i poprawiłem wszystko co trzeba, by nie wyglądać na tego co obudził się przed pięcioma minutami. Jeszcze raz sprawdziłem czy wszystko mam przy sobie. Zamknąłem mieszkaniu i zbiegłem  na dół.
Tam czekał już na mnie Piotr. Gdy go zobaczyłem, przypomniał się mój sen. Poczułem coś dziwnego, czego nigdy wcześniej nie mogłem odczuć. Był to strach przeplatany ze wstydem. Miałem takie wrażenie jakby o tym wiedział i był tego świadkiem. Karciłem samego siebie za coś co po części nie mogło zależeć ode mnie. To był tylko sen!
- Cześć! Co tak mi się przyglądasz? - zaśmiał się - musimy iść na metro jeśli jeszcze chcesz dzisiaj zdążyć do pracy.
- Witaj Piotrze. Jeszcze jestem trochę zaspany. Wczorajszy dzień wrażeń sprawił, że zasnąłem jak dziecko - mówiłem unikając jego spojrzenia
- No tak! Nowe miejsce, obcy kraj.. nie dziwię się w ogóle - zdaje się, że łyknął haczyk. 
- To jak jedziemy?
- Najpierw metrem do stacji Karlovo namesti, tam zaraz przesiądziemy się na tramwaj nr 17 lub 3. 
- Trochę to skomplikowane...
- Nie martw się. Tak się tylko wydaje. Dzięki temu będziemy tam szybciej. - przyspieszył
Po chwili znaleźliśmy się na stacji metra B. Cały czas byłem podekscytowany wszystkim tym co widzę dookoła. Z jazdy metrem cieszyłem się jak dziecko. Była to dla mnie wielka frajda. W Polsce nie miałem nigdy okazji jeździć tym środkiem lokomocji. Szczególnie na stacji widać było pośpiech ludzi. Jeden pociąg metra odjeżdżał, po chwili podjeżdżał następny. A ludzie ciągle wsiadali i wysiadali. W tym tłumie musiałem odnaleźć się ja. Na szczęście u mego boku był Piotr, który jak zawodowy przewodnik prowadził mnie właściwą drogą. Dbał również o swojego turystę, co chwile spoglądając czy nie zagubił się wśród pędzących ludzi. 
Tak jak inni, wsiedliśmy do metra. Rano zdecydowanie wagony były wypełnione po brzegi. Nasza podróż trwała ok. 10 min. I już po chwili znaleźliśmy się na stacji Karlovo namesti. 
Tu również nie sposób było się nie oglądać. Stacja wyglądała trochę inaczej. To właśnie mi się w nich podobało. Każda została tak zaprojektowana by miała swój własny oryginalny styl. Mimo, że troszkę są już przestarzałe, ze względu na to, że powstały w czasach komunizmu, to i tak panował tu porządek. 
Piotr szedł przede mną szybkim krokiem. Widocznie zależało mu na tym by mnie doprowadzić na czas do pracy. Szliśmy ku wyjściu z metra. Aby się stąd wydostać musieliśmy wjechać ruchomymi schodami do góry. Byłem zdziwiony, bo po raz pierwszy widziałem je takie wysokie, a w dodatku pędzące jak oszalałe. Z tego względu, na początku miałem problem żeby na nich stanąć. Wiele jeszcze będę musiał się tutaj nauczyć.
- Stań proszę po prawej stronie - pouczył mnie Piotr
- Ok ale czemu?
- Tutaj jest taka zasada. Jadąc ruchomymi schodami, ci którzy na nich stoją to są po prawej. Lewa strona jest dla tych, którzy dodatkowo po nich idą. - obdarował mnie swoim typowym uśmieszkiem.
- Jeszcze wiele lekcji przede mną. Stresuje się trochę tym pierwszym dniem w pracy. Mam nadzieję, że podołam językowo. 
- Przemku, jestem pewien, że sobie poradzisz. - mówił, gdy właśnie wychodziliśmy z metra i zmierzaliśmy na przestanek tramwajowy - Dziś w dodatku jest piątek i jutro masz już wolne. Poza tym dzwonił do mnie Jakub. Zaprasza nas dziś wieczorem na miasto. Poznasz paru ludzi i trochę wyluzujesz po tych organizacyjnych stresach. 
Piotr, jak już to miał w zwyczaju, nie pytał mnie o zdanie. Kiwnąłem głową na znak zgody. Jednak nie bardzo miałem ochotę na nocne podboje miasta. Potrzebowałem jeszcze trochę czasu na uspokojenie sytuacji. 
Dotarliśmy tramwajem na miejsce. Było parę minut przed 9:00. Miejsce to było już prawie na skraju miasta. Przystanek tramwajowy znajdował się na wiadukcie, co umożliwiło mi podziwianie krajobrazu okolicy. Znów byłem nią pochłonięty. Wszystkie te widoki ściskały mi serce. Byłem niezwykle zauroczony tym co widuję w tym mieście. W dodatku najlepszą ozdobą do tego było lato. Moja ukochana pora roku. Wszystko ze sobą się łączyło i powodowało szczery uśmiech na mojej twarzy. Wziąłem głęboki wdech i ruszyłem w stronę pracy.
- Tutaj cię zostawiam. Dalej sobie poradzisz. I pamiętaj, głowa do góry! - położył mi rękę na ramieniu - Po pracy twój pierwszy sprawdzian. Będziesz musiał sam wrócić do domu. SMSowo dogadamy się na godzinę wieczorem. Wpadnę po Ciebie do mieszkania. - rozglądał się po okolicy. Jemu też przypadła do gustu - A teraz biegnij, bo się spóźnisz. Pa!
Nie zauważyłem nawet kiedy Piotr odszedł w kierunku tramwaju. Ja stałem przed bramą wejściową. Był to ogromny obszar. Znajdowała się tu restauracja, największy w kraju plac zabaw i letnie przedszkole. Ja miałem natomiast pracować w biurze, w dziale finansowym. Jak na wczesną porę, było tu dużo ludzi, przede wszystkim dzieci. Posiadałem przy sobie tylko kartkę z imieniem i nazwiskiem osoby, do której mam się zgłosić. Nieśmiało zbliżyłem się do głównego wejścia. Zauważyłem, że stoi tam paru pracowników. Twierdziłem tak ze względu na koszulki jakie mieli na sobie, z logiem firmy. 
- Dzień dobry. Miałem się dziś zgłosić na praktyki. Oczekuje mnie pani Tereza. - wyjąkałem
Zwróciłem się do młodego chłopaka. Na początku odczułem, że nie bardzo mógł zrozumieć o czym mówię. Przez stres ciężko mi było ułożyć poprawne zdanie po czesku. 
- Ach tak. Zaczekaj chwilę, zawołam panią Terezę.
Nie musiał jednak tego robić, bo właśnie wychodziła z restauracji. Podeszła do mnie i się przywitała. 
Dziewczyna nie była ode mnie o wiele starsza. Przyjemnie prowadziło się z nią rozmowę, co sprawiło rozluźnienie sytuacji i poprawę mojej wymowy. Siedliśmy przy stoliku by omówić wszystkie szczegóły. Na początku zadała mi kilka pytań. Skąd jestem, co potrafię robić i ile godzin pracy zaleciła mi moja szkoła. Okazało się, że Tereza również tutaj pracuje. Szefowa jest jeszcze na urlopie i ma ze mną się spotkać dopiero za tydzień. Przez ten czas będę pracować razem z Terezą i pomagać jej przy papierkowej robocie. Zapewniono mnie również, że mogę liczyć na ich pomoc na wypadek gdybym czegoś nie wiedział. Wszystko zmierzało w dobrym kierunku.
Po rozmowie, Tereza pokazała mi cały plac tj. plac zabaw, restaurację i biuro. Przedstawiła mnie też paru pozostałym pracownikom. Wszyscy przyjęli mnie bardzo miło. Ja natomiast mało się odzywałem. Cały czas czułem się trochę obco. A sam nigdy nie lubię być w centrum zainteresowania.
Po dwóch godzinach miałem mniej więcej ogarnięte swoje miejsce pracy. Będę tutaj jedynie przez 1,5 miesiąca. Po tym czasie zostanę przeniesiony do głównego biura, które obecnie jest zamknięte na sezon urlopowy. 
Gdy omówiliśmy wszystkie szczegóły, zostałem puszczony do domu. Prawdziwą pracę mam zacząć od poniedziałku. Teraz mam cały weekend wolnego. Zamierzam poznać trochę miasto, a przede wszystkim komunikację miejską, by nie mieć problemów z dotarciem na wskazane miejsca.
Teraz musiałem sam wrócić do mieszkania. Przyszedłem na przystanek i sprawdziłem rozkłady. W głowie przekalkulowałem wszystkie rady Piotra. Tak jak mi polecał, wsiadłem do tramwaju nr 17 i zmierzałem w kierunku Karlovo namesti. Tam też łatwo trafiłem na stację metra, poprzedzając to krótką pauzą na podziwianie widoków. 
To kolejny punkt, który zatrzymał dech w piersiach. Przystanek na placu Karola mieścił się tuż przy Wełtawie. Stąd było widać piękną Praską zabudowę i płynące statki zapełnione turystami. Na każdym z nich widniała czeska flaga. Wszystko to oświetlane przez gorące słońce, które już dawało się we znaki. Było tu cudownie... Czułem się jak w bajce. Od teraz wiedziałem, że nawet podróż do pracy może być bardzo przyjemna.
Jedynym skutecznym schronieniem od upałów było metro. Tutaj zawsze była stała temperatura bez względu na porę roku. W okresie letnim to ten środek transportu najczęściej wybierali mieszkańcy. Głównie z powodu na to, że praskie autobusy i tramwaje nie były klimatyzowane. 
Dotarłem dość szybko na swoją stację i po chwili już byłem w swoim mieszkaniu. "Udało się!" - wiwat radości przeszedł mi właśnie przez myśl. Poradziłem sobie bez problemu. Nigdzie nie zabłądziłem i dość szybko dotarłem na miejsce. 
Nareszcie miałem czas by się rozpakować. Skontaktowałem się również z rodziną, którzy byli niezwykle ciekawi mojego pierwszego dnia w pracy. Trochę ich uspokoiłem, bo sam widziałem jak bardzo stresowali się moim wyjazdem. 
- Tak mamo! Pamiętam o jedzeniu, piciu i potrzebach fizjologicznych... jestem dużym chłopcem! - musiałem dzielnie wysłuchiwać matczynych rad.
Wszystkie moje rzeczy pochowane już były w szafkach. Posprzątałem również całe mieszkanie i zrobiłem szybki obiad. Tak jak przedstawiałem sobie to w  głowie - swój posiłek spożywałem przy stole wpatrując się w widoki za oknem. Tego dnia upał odczuwalny był również w środku. Nie przeszkadzało mi to jednak, ponieważ uwielbiałem takie temperatury.
Nawet nie wiedziałem jak szybko mijał ten czas. Po 17. zadzwonił do mnie Piotrek.
- No hej! Jak tam po pierwszym dniu? Trafiłeś do domu? - zaczął jak zwykle pytaniami - Mów, bo jestem strasznie ciekawy!
- Witaj. Jak dasz mi dojść do słowa to wszystko ci powiem - odpowiedziałem - w pracy dziś zbytnio się nie napracowałem. Dzień organizacyjny. Poznałem swoje obowiązki, a potem puścili mnie do domu. Atmosfera bardzo pozytywna. Przez stres trochę plątał mi się język... 
- Super! A droga powrotna jak??? - pytał dociekliwie
- Dotarłem bez problemu. Sam jestem godny podziwu dla siebie! Ha!
- Gratuluję! Jestem w drodze do Ciebie, gotowy?
- W sumie tak. Jeszcze tylko się przebiorę i możemy wychodzić.
- Będę u Ciebie za jakieś 15 minut. Poza tym, musimy kupić ci starter czeskiego operatora, bo ty i ja płacimy niepotrzebnie wielką kasę za rozmowy.
- Słuszny pomysł! To widzimy się za chwilę. Narazie. - rozłączyłem się.
Obawiałem się trochę tego wieczoru. Cały czas miałem w głowie obraz jaki widziałem wczoraj i to co śniło mi się w nocy. Sam zastanawiam się skąd takie myśli pojawiły się u mnie. Nigdy tak bardzo się w to nie zagłębiałem. Wystarczyły dwa dni za granicą, a zaczynam rozmyślać o czymś co wcześniej kategorycznie odrzucałem. Nie zdążyłem dokładnie zapoznać się z miastem, z jego atrakcjami turystycznymi ani poznać więcej ludzi. Natomiast te małe zdarzenia sprawiły, że zapragnąłem uczuć. Poczułem, że brakuje mi w moim życiu miłości. Na ten moment wydaje się to tak abstrakcyjne. Postanowiłem jednak, że to tutaj zapragnę jej jeszcze bardziej i postaram się ją odnaleźć. Na tę myśl ogarnął mnie również strach gdy pomyślałem kto mógłby być tą miłością... 
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Od autora:
Chciałem podziękować wszystkim czytelnikom za miłe słowa i uwagi. 
Będzie mi bardzo miło jak po przeczytaniu zostawicie komentarz ze swoimi sugestiami i opiniami. To bardzo dla mnie ważne.
Przepraszam też za dużą ilość błędów. Niestety nie jestem w tym dobry. Poprzez opowiadanie chcę przedstawić niektóre swoje wspomnienia i związane z nimi wrażenia.
Pozdrawiam!


9 komentarzy:

  1. ale fajnie. Oh jak ja bym chciała, żeby główny bohater był z Piotrem.
    drobna uwaga. Nie pisz, że nie jesteś w tym dobry. Potrzebujesz korektora błedów. To wszystko. Daj czytelnikom ocenić ok?
    Dla mnie to opowiadanie jest ciekawe ;)
    Jak zwykle zapraszam do mnie. ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawie się rozwija. Jestem niesamowicie ciekawa dalszej części.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ach tak, tą miłością mógłby i z pewnością będzie Piotr :D Ja chyba nie mam uwag. Twoje opowiadanie bardzo mi się podoba i czekam na dalszą część :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Opowiadanie super, czekam na dalszy ciąg :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawe opowiadania, czekam na więcej :) i zapraszam do mnie http://bo-zycie-to-dar.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej ;D
    Powiem Ci szczerze, że jestem tak zaczytany w Twoim opowiadaniu, że nie widzę żadnych błędów ( jeśli jakieś są).
    Gratuluje wyobraźni i czekam na więcej ;P

    OdpowiedzUsuń
  7. PS Czekam nadal na dalszy ciąg ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedy możemy spodziewać się nowego rozdziału?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W ciągu najbliższych dwóch godzin. Pozdrawiam :-)

      Usuń