czwartek, 25 lipca 2013

6. Točník

Siedzieliśmy w pociągu. Właśnie opuszczaliśmy Pragę, a przed moimi oczami ukazywał się piękny krajobraz. Piękna miasta rzeźbiły przede wszystkim budynki. Tutaj natomiast znaczącą rolę odgrywała przyroda. Na przeciw mnie siedział Piotr, a ja ciągle czułem na sobie jego spojrzenie.
 - Coś małomówny dziś jesteś, hm? - spytał nagle.
 - Podziwiam widoki za oknem. Są piękne. 
 - Zawsze wykręcasz się pięknymi widokami.  Masz szczęście, bo teraz sam chętnie na nie patrzę. - uśmiechnął się.
Bzdura! Przecież ciągle na mnie patrzy. Czy ja naprawdę jakoś dziwnie wyglądam? Sam natomiast wstydzę się odwzajemnić jakiekolwiek spojrzenie. Nie wiedząc czemu, zaczynam się przed nim peszyć.


 - Gdzie my w ogóle jedziemy? - podchwyciłem temat.
 - Dziś zwiedzamy zamek Točník. Piękne miejsce, zobaczysz. - i znów obdarował mnie szerokim uśmiechem.
Mieliśmy się tam zjawić za godzinę. A tym czasem obserwowałem obrazy jakie widziałem za oknem. Wszędzie góry, a między nimi przepływający szeroki strumyk. Dzień wydaje się być upalny. Widzę szczęśliwe rodziny spędzające czas nad widoczną rzeczką. Jedni się opalają. Drudzy uprawiają różne gry. Aż chciałoby się zatrzymać i dołączyć do nich. I w tej chwili zastanawiam się jak wyglądałoby moje życie, mając w tym miejscu małą chatkę, z dala od wielkiego miasta. Na pewno codziennie przebywałbym nad Berounką (tak nazywa się ten strumyk), patrzył w niebo i marzył. Uwielbiam to robić. Stosuję to już od małego dzieciaka. Zamykam oczy i widzę lepszy świat. Taki jaki sam koloruję i układam po swojemu. Teraz widzę siebie tutaj. Nie samego. Z kimś kogo pokocham i oddam mu całe swoje serce. Jestem z dala od innych ludzi. Widzę siebie jako szczęśliwego człowieka, który chce istnieć już nie tylko dla siebie samego ale dla kogoś drugiego. Im bardziej pochłaniają mnie myśli, tym szybciej bije moje serce. I w tym momencie uświadamiam sobie, że w swoich marzeniach u mego boku widzę mężczyznę.  W danym momencie w miejsce szczęścia, ogarnia mnie strach i przerażenie. Do tego stopnia, że prawie podskoczyłem na siedzeniu.
 - Wszystko ok? - zwrócił się do mnie Piotr.
 - Ehm.. tak - odpowiedziałem natychmiast. A gdy na niego spojrzałem, poczułem jeszcze większe przerażenie.
No ładnie! Już teraz nawet własnych marzeń nie mogę być pewny. 
Resztę podróży spędziliśmy w milczeniu. Gdy wysiedliśmy na stacji musieliśmy szybko przesiąść się na autobus, który dowiezie nas na miejsce docelowe. I tak po kilkunastu minutach znaleźliśmy się u podnóży zamku. Na górę szliśmy pieszo. 
 - Pięknie się prezentuje z daleka - odparłem wpatrzony w górę.
 - Poczekaj aż zobaczysz z bliska. W każdym bądź razie, zamek ten jest jednym z wielu, które możesz znaleźć w całym kraju. - odpowiedział mój towarzysz.
I rzeczywiście z bliska prezentował się równie pięknie. Choć nie sam zamek tak zachwycił co widoki z góry na całą okolicę. 
Po pomieszczeniach zamkowych oprowadzał nas przewodnik, który opowiadał całą historię dawnych gospodarzy. 
Dodatkowo ja z Piotrem rozgadaliśmy się i każdą opowieść obracaliśmy w żarty, po czym wybuchaliśmy śmiechem. 
Pełni dobrego nastroju, porobiliśmy jeszcze parę zdjęć i zmierzaliśmy pomału ku wyjściu. Musieliśmy zejść na dół by dotrzeć na przystanek, a z niego dostać się kilka kilometrów na dworzec kolejowy. 
 - Ups  - odparł Piotr wpatrując się w rozkład jazdy autobusów.
 - Co się stało?
 - Nie mamy autobusu.
 - Co že!? - wyrzuciłem z siebie zaskoczony.
 - Niestety ostatni odjechał jakąś godzinę temu.
 - I co my teraz zrobimy?? - złapałem się za głowę.
Piotra obraz ten widocznie rozśmieszył, bo zamiast mi odpowiedzieć, wybuchł śmiechem.
 - Fajnie wyglądasz jak tak się denerwujesz.
 - To nie jest śmieszne... Jak my teraz wrócimy?
 - Hmm.. daj mi pomyśleć.
W tym momencie Piotr zaczął coś grzebać w swoim telefonie. Trwało to jakąś chwilę aż w końcu coś znalazł.
 - Mam! Najbliższy autobus odjeżdża z przystanku w Žebráku.
 - Ok. A gdzie to jest?
 - Pieszo tak z 4 km stąd.
 - Idziemy tyle pieszo!?
 - Zdaje się, że nie mamy wyjścia.
Złość ogarnęła mnie w środku, choć nie chciałem tego pokazywać. 
 - Aha, ok.
Cudownie! Czeka nas piękny spacer w upalny dzień. Czuję, że coraz bardziej tęsknie za Polską. Tam na pewno by znalazło się jakieś rozwiązanie. 
 - Znasz drogę do tej miejscowości? - Zapytałem, by się upewnić.
 - Chyba tak.
Chyba? To on jeszcze pewny nie jest. Ten człowiek denerwuje mnie coraz bardziej. 
 - Rozumiem. - odpowiedziałem spokojnie
W końcu wyruszyliśmy w stronę Žebráku. Starałem się nie dołować zaistniało sytuacją, wyobrażając sobie, że czeka na nas tam już piękny autobus. Kierowca nas wyczekuje i wita otwartymi rękoma. Ach!
 - Ale nam się przygoda trafiła! - zaczął iść w podskokach. Jak zwykle pokazując wszem i wobec swój uśmiech.
Ten człowiek nie ma się z czego cieszyć! Jeszcze niedawno tłumaczył jak bardzo nie lubi przebywać w upałach. A dziś skacze jak ten głupi. 
 - No dość oryginalna. - odpowiedziałem z lekkim przekąsem.
Co on ze mną robi? Ciągle denerwuje mnie swoim sposobem bycia, swoimi uśmieszkami i dziwacznym zachowaniem. A jednak nie potrafię się na niego porządnie wkurzyć i powiedzieć parę przykrych słów. Wystarczy, że na niego spojrzę i punkt myślenia zmienia się w zawrotnym tempie. 
 - Mmm... świetne miejsce. W sam raz na spacer. - kontynuuje rozmowę.
 - Hmm.. no w szczególności, że nie ma tu nawet chodnika.
 - Ale za to piaszczyste pobocze u plantacji zboża.
Też mi atrakcje! On to we wszystkim znajdzie coś wyjątkowego. Tylko po to by móc z czegoś cieszyć.
 - Czemu nie masz dziewczyny? - zapytał.
W pierwszej chwili mnie zamurowało. Co tak nagle wyleciał z takim tematem? Fajne przejście z plantacji zboża do spraw uczuciowych. Patrzyłem się na niego jakbym nie zrozumiał co do mnie powiedział.
 - Skąd takie pytanie?
 - A z ciekawości. To czemu?
 - To chyba nie jest ważne.
 - Może i nie. Ale czemu nie masz?
Boże! Czy on naprawdę nie rozumie co się do niego mówi? Nie mam ochoty na ten temat rozmawiać.
 - No tak wyszło. - odpowiedziałem.
 - A chciałbyś?
Zaraz oszaleje! Nie, nie... nie chcę o tym rozmawiać. Nic mu nie powiem. Nic!
 - Sam nie wiem.
I sam siebie nie rozumiem. Po co drążę ten temat?
 - A byłeś już kiedyś z kimś?
 - Dwa razy zaczynało się coś kręcić ale w ostateczności nie wyszło.
 - Dlaczego?
To już jest szczyt! Co go to w ogóle interesuje. Spoglądam na niego, a on pierwszy raz przyjął poważną minę. Czyżby to cisza przed burzą? Zgrywa poważnego, a za chwilę wybuchnie śmiechem?
 - Nie wiem. Jakoś nie potrafiłem. To nie było to. 
 - Aha.
I taka była jego odpowiedź. Cóż spodziewałem się dalszego drążenie tematu. A tu zwykłe "aha" i tyle mu wystarczy. 
Za nami była już połowa drogi. Pogoda zaczęła się robić znośna ze względu na zbliżający się wieczór. W sumie nie był to jakiś uciążliwy spacer. Rzeczywiście okolica była ładna. Wokół nas był względny spokój, nie licząc przejeżdżających gdzieniegdzie aut. Piotr podtrzymywał rozmowę i czasami rzucał swoimi żartami. 
 - Widzę budynki. Tam przed nami! - zerwałem się jakbym zobaczył wodę na pustyni.
 - Tak, tak zbliżamy się na miejsce.
 - Szybko. 
I w końcu ucieszyłem się, że trafiliśmy bez problemu. Za chwilę wsiądziemy w odpowiedni autobus, który dowiezie nas na dworzec kolejowy. Już nic nie może temu zaszkodzić.
Po chwili dotarliśmy do "centrum" wioski gdzie znajdował się przystanek autobusowy.
- Hmmm. No cóż.. - Piotr zaczął coś mruczeć pod nosem.
- Co się dzieje?
- Nie jest dobrze.
No niech mi teraz nie mówi, że znów nie mamy autobusu, bo obiecuję, że tu i teraz się zastrzelę!
- Nie ma autobusu?
- Jest. - odetchnąłem z ulgą - ale za dwie i pół i godziny.
- Ok. Ważne, że jedzie.
- Na przeciwko jest fajna gospódka. Możemy tam poczekać. Ewentualnie coś zjemy i się napijemy.
I tak też zrobiliśmy. Była to zwyczajna, wiejska gospoda. Zamówiliśmy do jedzenia knedliki a do picia, standardowo piwo.
- Hmm czyli prawdziwej miłości jeszcze nie zażyłeś?
No tak. To byłoby zbyt piękne żeby było prawdziwe... Wrócił do tematu. Zamęczy mnie. 

- No na to wygląda. - odpowiedziałem  dość nieufnie.
- Hmm ciekawe. To może znajdziesz miłość tutaj.
- Nie przyjechałem tutaj by szukać miłości. - odpowiedziałem z przekąsem.
Mimo tego jego wyraz twarzy się nie zmienił. Ciągle czułem na sobie jego spojrzenie. Może po  prostu mi się wydaje? Od momentu kiedy tu przyjechałem dzieją się ze mną dziwne rzeczy. W mojej głowie przewija się tłok myśli. Wrażenia i odczucia, których nie znałem wcześniej. Tak jakbym skrywał kogoś w sobie i ten ktoś chciał się teraz wyzwolić i wykrzyczeć swoje zdanie. Gdzieś podświadomie czuję jednak, że nie mogę do tego dopuścić. Muszę go zaciskać w sobie, bo wiem że tak będzie dla mojego dobra. 
- Coś mam na twarzy? Tak mi się przeglądasz. - zapytałem, bo ten ciągle patrzy i nie zamierza przestawać. 
- Po prostu lubię się na ciebie patrzeć. - odpowiedział z jeszcze większym uśmiechem.
- Ja też. - mruknąłem pod nosem.  A zaraz potem uświadomiłem sobie co powiedziałem. Jak to? To nie jest prawda. Wcale nie lubię na niego patrzeć!  Mam nadzieję, że jednak tego nie usłyszał. Czym dokładniej nad tym się zastanawiam tym większy rumieniec maluje się na moich polikach. Piotr natomiast tego nie komentuje. Może nie usłyszał? I bardzo dobrze.
Posiłek zjedliśmy bardzo szybko. Po tylu wrażeniach i długim spacerze, zdążyliśmy mocno zgłodnieć. Tak jak na początku nie mogłem się przekonać do czeskiej kuchni, tak teraz jadłem z takim smakiem jak niejeden polski przysmak. Piwo również zaczęło mi tutaj przypadać do gustu, a wcześniej nie przepadałem za tym trunkiem. Ale to pewnie dlatego, jak powszechnie się twierdzi, że czeskie piwa należą do tych lepszych. Resztę czasu spędziliśmy na podsumowaniu naszej wycieczki i planowaniu dalszych podczas mojego pobytu. 
- Musimy się zbierać. Za chwilę mamy autobus. - zakomunikował wstając od stołu.
- Aż tak strasznie długo to nie było. - odparłem zgodnie z prawdą. Czas rzeczywiście szybko mi minął.
Po jakiejś chwili siedzieliśmy już w autobusie i zmierzaliśmy do miejscowości, z której mieliśmy już dotrzeć pociągiem do Pragi. A na ten zdążyliśmy w ostatniej chwili. Na szczęście mieliśmy już wcześniej kupione bilety. Wbiegliśmy do środka i wyruszyliśmy w kierunku Pragi. W tym momencie poczułem jak ogarnia mnie zmęczenie. Siedzieliśmy w pustym przedziale, a za oknem zaczęło się pomału ściemniać. Już nie zwracałem uwagi na Piotra, który znowu postanowił mi się przyglądać.  Moje powieki zrobiły się ciężkie. Czułem, że pomału odpływam. Usnąłem. 

Widzę Piotra, który znów mi się przygląda. W sumie normalne - pomyślałem. Tym razem i ja nie dałem za wygraną. Patrzyłem prosto w jego błękitne oczy. Odniosłem wrażenie, że się świecą aż rażąc. Mimo tego coraz bardziej podobał mi się ten widok. Nie chciałem odwracać wzroku. Próbuje odczytać spojrzenie. Jest przyjemne i ciepłe. Powoduje to u mnie drgawki, które zarazem sprawiają szybsze bicie serca. Jego włosy są tak jasne.. one też świecą! Zaczyna mi się kręcić w głowie. Piotr się uśmiecha. Szeroko. Widzę jego szalenie białe zęby. Wydają się też błyszczące... Tego już chyba nie wytrzymam! Zaczynam odczuwać wielką przyjemność. Ściska każdą część mojego ciała. Nagle wstaje i idzie w moim kierunku. Siada obok mnie ale nic nie mówi, uśmiecha się tylko. Teraz czuję jego zapach. Jest tak przyjemny. Jeszcze bardziej kręci mi się w głowie. Jego twarz zbliża się do mojej. Zaraz zemdleję. Tak bardzo tego pragnę. Całuje mnie. Najpierw w poliko. Nie protestuję. Dochodzi do ust. Czuje ich smak. Są słodkie i tak miękkie. Robi to delikatnie i pomału wsuwa swój język. Zaraz stracę świadomość i uniosę się nad ziemię - jest tak przyjemnie. Niech nigdy nie przestaje. Czuję, że nie zamierza. Jego prawa ręka dotyka mojej twarzy, a potem zjeżdża niżej. Masuje moją szyję i klatkę piersiową. Zjeżdża niżej i dotyka krocza. Pragnę krzyknąć z przyjemności...

Zrywam się nagle. Piotr siedzi obok mnie. Co on tu robi!? Podskakuję na równe nogi. 
- Co się dzieje? - pytam szybko.
- Zasnąłeś. Dojeżdzamy do Pragi i chciałem cię obudzić. - uśmiech nie schodził mu z twarzy - A poza tym coś ci się chyba śniło. Aż dostałeś rumieńców - zaśmiał się. 
- Nic mi się nie śniło. - prawie wykrzyknąłem.
Muszę się opanować. Jestem cały roztrzęsiony.
- Ok. Wychodzimy. Chodź. 
Na dworze było już ciemno i wiał lekki wiatr. Piotr postanowił mnie odprowadzić. Wcale tego nie wymagałem, bo przecież znam już drogę.  Tak też mu oznajmiłem. Jednak on nie przestaje być uparty. 
Od momentu wysiadki z pociągu mało rozmawialiśmy. Po jakiś piętnastu minutach byliśmy już pod moim mieszkaniem. Umiałem jego spojrzenia. 
- To był świetny dzień. - odparł.
- Pełen przygód. - powiedziałem.
- Nie da się ukryć.
W tym momencie popatrzyłem mu w oczy. To spojrzenie wydało mi się znajome.  A jego twarz zaczęła się do mnie zbliżać. Czułem strach ale nie.protestowałem. Pocałował mnie w poliko. Po moim ciele przeszły prądy i cały zdrętwiałem. Nie przestawał. Zaczął zbliżać się do ust. Pocałował mnie.  Ten smak był cudowny i przyjemny. Nagle ogarnął mnie panicznie strach. Co ja zrobiłem!? Co on mi zrobił!? Odetchnął go od siebie. Odwróciłem się i wybiegłem w stronę mieszkania. Za sobą słyszałem jeszcze jak próbuje mnie zatrzymać. Jednak nawet tego nie słuchałem. 
W popłochu wbiegłem do środka. Wszedłem do łazienki i spojrzałem w lustro. Kim jestem?  Z moich oczu  zaczęły płynąć łzy. Rozpacz jednak zaczęła zmieniać się w złość. Odkręciłem wodę. Zacząłem drapać i szorować najpierw poliko, potem usta. Trzeba zmyć ten bród. To przecież złe! Gdyby ktoś się dowiedział... Wszedłem pod prysznic. Zacząłem czyścić całe ciało. Chciałem je ukarać...  W końcu kucnąłem i zacząłem płakać. 

Łzy mieszały się że spływającą po mnie wodą...

~~~~~~
Pierwsze słowo: Przepraszam. Przepraszam, że tak długo nic nie wrzucałem. Niestety zawiłość spraw osobistych sprawiła, że nie miałem czasu by poświęcić się pisaniu. Dziś prezentuję wam nowy rozdział i zarazem komunikuję, że wracam do systematycznego pisania.

Postaram się w najbliższym czasie ustalić jakiś plan, żebyście mogli wiedzieć kiedy pojawią się nowe rozdziały. 

Mam nadzieję, że historia Przemka jeszcze was nie znudziła i chętnie będzie oczekiwać jak potoczą się jego  dalsze losy. 




6 komentarzy:

  1. Fajny rozdział, cieszę się, że się wreszcie ukazał. I napewno niecierpliwie będę wyczekiwać następnych. Pozdrawiam***

    OdpowiedzUsuń
  2. Och, wreszcie wróciłeś :) Cieszę się.
    Odcinek bardzo fajny, tylko końcówka... niepokojąca. Ciekawe, jak chłopaki teraz będą się zachowywać, gdy będą razem... I czy w ogóle się spotkają.
    Czekam :)


    OdpowiedzUsuń
  3. He, wreszcie rozdział... świetny, fajna akcja... i opisy, aż mam ochotę wybrać się do Pragi...
    Czekam z niecierpliwością na kolejne wpisy. :)
    Pozdrawiam i życzę udanej reszty wakacji ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzień dobry :D Bardzo miło czyta się te historię i z niecierpliwością będę wyglądać następnych części. Jestem pod wielkim wrażeniem twojego stylu pisania, a twój Przemek, jak nie kochać tego chłopaka:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Super opowiadanie, w końcu udało mi się przebrnąć przez Twoją interpunkcję i składnię ;). Z pewnością będę wpadać częściej i sprawdzać, co nowego - czekam na ciąg dalszy :)
    Mam nadzieję, że Przemek się ogarnie ;)


    --
    storyoframona.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Super opowiadanie. Oby tak dalej!

    OdpowiedzUsuń