sobota, 14 września 2013

7. Impreza

- Co się dzieje?
- Wszystko ok. 
- Przemek, przecież widzę. Zrobiłeś już piąty raz ten sam błąd. - powiedziała Tereza spoglądając na mnie pytająco.
Już pomału mija miesiąc od przyjazdu do Pragi. W pracy zdążyłem się już zaadaptować i poznać ciekawych ludzi. Atmosfera przeważnie była wesoła i miło spędzałem tam czas. Najbardziej zżyłem się jednak z Terezą, bo to właśnie z nią pracowałem i wykonywałem wspólnie powierzone nam zadania. Była to wysoka blondynka o zielonych oczach. Cały czas dopisywał jej dobry humor. Nie widziałem jej jeszcze smutnej czy zdenerwowanej. Nawet najbardziej przykrą rzecz potrafi przeinaczyć na drugą stronę i wykazać się optymizmem. Ceniłem to w niej bardzo i chciałem choć część tego wziąć dla siebie. Z drugiej strony była dziewczyną dość wścibską i zbyt dużo chciała wiedzieć. Jestem jednak cierpliwy i odpowiadałem jej na każde pytanie. Oczywiście, przekazując tyle ile powinna wiedzieć. 



W głębi wiedziałem, że ma rację. Już od kilku dni nie mogę się pozbierać ze swoimi myślami. Na zewnątrz chciałem pokazać, że jestem silny i nie mam ze sobą żadnych problemów. W środku wybuchałem wielkim płaczem - czego jeszcze bardziej się bałem, bo to kolejny dowód na to, że jestem zbyt mało męski. Poznać, że jest coś ze mną nie tak, można było po moim rozkojarzeniu. Zupełnie nie mogłem skupić się na pracy. 
Przed oczami widziałem Piotra. Jego jasne, niebieskie spojrzenie. Uśmiechał się do mnie i jak zwykle przyglądał uważnie. Miałem wrażenie, że jego wzrok chodzi za mną krok za krokiem i jest wszędzie ze mną obecny. 
Teraz jednak wiem, że to uczucie jest złe i muszę jak najszybciej się z tego wyleczyć. Wszyscy twierdzą, że czas jest najlepszym lekarstwem. Może i w tym przypadku mi to pomoże. Mam dużo pracy i wszyscy tu cenią mnie za to co robię, a sam czuję się potrzebny w firmie. 
Nie mogę jednak zaprzestać kontaktu z Piotrem. To przecież on dla mnie zorganizował to wszystko. Pomógł mi odnaleźć się w tym mieście. Załatwił mieszkanie i sprawił, że szybko oswoiłem się z tym miejscem. Jego rodzina zastępuje moją i cały czas otacza mnie opieką. Cenię to bardzo i nie mogę pozwolić na to by to zniszczyć. Na pewno będziemy dobrymi przyjaciółmi. Zrobię wszystko, żeby nikomu nie wyrządzić przykrości swoim zachowaniem. 
I tak właśnie uświadamiam sobie, że mam wielką burzę w swojej głowie. Tysiąc myśli formuje się u mnie w przeciągu sekundy, a to wszystko sprawia, że nie umiem się skupić na niczym.
-Dosyć tego! Widzę, że cię coś gnębi. Zabieram cię dziś wieczorem na imprezę! I nie próbuj odmawiać, bo wiesz, że nie ma takiej możliwości. To polecenie służbowe! - odezwała się stanowczym głosem widząc kolejny brak jakiegokolwiek kontaktu ze mną.
- Gdzie i o której? - zapytałem od razu, bo wiedziałem, że nie ma sensu z nią dyskutować.
- Prawidłowe pytanie. Dziś 20:00 obok Muzeum na placu Wacława. 
- Ok, będę na pewno.
- Cieszę się. Szczegóły poznasz na miejscu. A teraz zmykaj do domu, bo i tak nie ma z ciebie dziś pożytku. 
- Dzięki. Do zobaczenia wieczorem.

Cieszyłem się, że mogę już wyjść z pracy. Nie potrafiłem się nad niczym skupić i nic nie sprawiało mi przyjemności. Do mieszkania postanowiłem iść pieszo. Nie była to krótka droga ale wśród piękna zabytków powinna minąć szybko. Siedziba firmy znajdowała się niedaleko Muzeum na placu Wacława. Szedłem wzdłuż alei omijając tłum turystów, który ciągle plątał się pod nogami. Pogoda była dość przyjemna. Odczuwalny był lekki wiatr, który starałem się chłonąć przy każdym wdechu. Czułem zapach tego miejsca i coraz bardziej zacząłem się w to wczuwać. Było mi tutaj dobrze. Choćby dlatego, że mimo przygnębienia, wszyscy wokół obdarowują szczerym uśmiechem. I w tym momencie stwierdzam, że chcę być szczęśliwy.

W mieszkaniu byłem po godzinie. Po spacerze pozostał ból nóg i zmęczenie. Pierwsze co zrobiłem to rzuciłem się na łóżko. "Przestań już o tym myśleć" - próbowałem zakłócić burzę swoich myśli. Spojrzałem na zegarek, który pokazywał godzinę osiemnastą. Powinienem zacząć się szykować pomału do wyjścia. Nie mogę się spóźnić, bo Tereza urwałaby mi głowę. Znam ją na tyle. Nie mam ochoty się tam wybierać. Wszyscy będą się uśmiechać, dobrze bawić. A ja? Nawet nikogo tam nie znam. Sam wiem jak nie lubię sytuacji gdy mam poznawać nowych ludzi. 
Błąkałem się po mieszkaniu. Zdążyłem się wykąpać i coś zjeść. Włożyłem niebieskie spodnie i do tego koszulę w kratę z krótkim rękawem. Starałem się ułożyć fryzurę, trochę poperfumować - i już byłem gotowy. Stanąłem na chwilę przed lustrem i spojrzałem na siebie. Widziałem na zewnątrz mężczyznę o urodzie chłopca. Trochę przestraszonego i niewyglądającego na ufnego ludziom. Już na pierwszy rzut oka widać, że pod widoczną powłoką kryje się coś więcej. Tajemnica, której strzeże poważnie wyglądająca twarz. Broni się silnie i nie dopuści nikogo łatwo do swojego wnętrza. Przez chwilę zastanawiałem się, czy nie warto iść krok do przodu i uwierzyć w samego siebie. Otworzyć się na otaczający świat. 
Zabrałem jeszcze parę rzeczy i zmierzałem ku wyjścia. Spojrzałem jeszcze na swój telefon i zauważyłem dwa nieodebrane SMSy. Wszystkie od Piotra. 
"Co słychać? Wszystko w porządku?"
"Odezwij się proszę"

Nie mogę go tak zwodzić. Od razu odpisałem:
"Cześć. Przepraszam, że nie pisałem. Miałem urwanie głowy. Po pracy szykowałem się na wyjście. Mam dziś imprezę, na którą zaprosiła mnie Tereza z pracy. Pozdrawiam."
Pomyślałem, że taka odpowiedź będzie wyczerpująca. A teraz musiałem przyspieszyć kroku żeby szybko dostać się na stację metra. Nie mogę przecież dopuścić by się spóźnić. 
Po 15 minutach byłem na miejscu. Tereza czekała na mnie przy wyjściu ze stacji Muzeum. Nie była tam sama. Obok niej stała jakaś dziewczyna i... Jakub.
- Czeeść! Jesteś w końcu. - zaraz podbiegła do mnie. - Poznaj moich przyjaciół. To jest Maria, a to....
- My się znamy - powiedział podchodząc bliżej Jakub. Oczywiście wyłonił swój dziwny uśmieszek. 
- Jak to skąd? - zaraz wtrąciła się Tereza.
- To przyjaciel mojego kolegi, który mnie tu ulokował - odpowiedziałem szybko, żeby Jakub czegoś innego nie wypalił. 
- Aaa... - udawała, że wie o co chodzi.
- Witaj Mario. - przywitałem się z nowo poznaną dziewczyną.
- Siema Polaku! - uśmiechnęła się i mnie objęła.
- Zbieramy się, bo mamy jeszcze kawałek. Idziemy na Vinohrady do klubu. - poinformowała nas Tereza. 
Jakub ubrany był w luźną, czarną koszulkę na ramiączkach i białe, krótkie spodenki. Nic dziwnego, było jeszcze dość ciepło. Szedł obok mnie i przyglądał mi się uważnie. Śmiał się pod nosem i starał się prezentować swoje żarciki. 
- Gdzie masz Piotra?
- Słucham?
- Czemu go tutaj nie ma?
- A czemu miałby być?
- Nie odpowiadaj pytaniem na pytanie!
- Bo nie rozumiem, dlaczego o to pytasz.
- Przecież byliście tak razem zżyci. No i to jedyna osoba, którą tutaj znasz.
- Jak widzisz, niekoniecznie.
- Myślisz o nich? Tam jest tylko twoja znajoma z pracy. Co więcej możesz o niej powiedzieć?
- Co mogę więcej powiedzieć o Piotrze? - znów odpowiedziałem pytaniem.
- O wiele więcej. Z tego co wiem lubiliście dużo rozmawiać. A teraz udajesz, że go nie znasz?
- Nie udaję!
- Nagle przerwałeś kontakt. Nie odpowiadałeś na wiadomości, nie odbierałeś telefonów.
- Skąd wiesz? Wszystko ci mówi?
- To tutaj nie jest najważniejsze. Pamiętaj ile dla ciebie zrobił. Nie możesz tak unosić się dumą. W dodatku nie wiadomo z jakiego powodu.
- Wolałbym żebyś się w to nie mieszał. - odpowiedziałem i skierowałem na niego swoje srogie spojrzenie.
- No chłopaki, wchodzimy do środka! - Krzyknęła do nas Maria, która razem z Terezą szły daleko w przodzie. 
- Idziemy, idziemy. - odpowiedział Jakub przyspieszając kroku. 
Byliśmy przed klubem. Przed wejściem znajdował się ogródek, gdzie można było na spokojnie usiąść przy drinku i pogadać. Dopiero jak weszliśmy do środka, zauważyłem schody, które prowadziły na dół do dwóch sal tanecznych. W każdej grano inną muzykę. Gdy znaleźliśmy się w jednej z nich, tłum nie był jeszcze rozbawiony. Moim towarzysze również nie byli skorzy do tańca. To kolejne moje spostrzeżenie w tym kraju. Ludzie nie potrafią się tutaj bawić. Na koncertach stoją jak słupy i wpatrują się w scenę. W klubach też odnosi się wrażenie, że wolą patrzeć na DJ-a niż tańczyć do jego muzyki. Choć nie jest tak wszędzie, to często się z tym spotykam. Osobiście słysząc muzykę, nogi same mi się ruszają. 
Usiedliśmy przy wolnym stoliku, a Tereza poszła zamówić dla nas drinki. Pierwszy temat rozmowy oczywiście dotyczył mnie i mojego pobytu w Czechach. Maria była, podobnie jak inni, ciekawa powodu mojego przyjazdu i czemu akurat wybór padł na ten kraj. Wyczerpująco udzieliłem jej odpowiedzi, którą już znałem na pamięć. 
Po kilku drinkach rozmowa się rozkręciła i zaczęliśmy wszyscy żartować i opowiadać śmieszne sytuacje Czechów i Polaków. 
- Przemek, idziemy tańczyć! - Zerwała się Tereza
- Nie ma sprawy!! - wykrzyczałem, a byłem już dość wstawiony.
Wylądowaliśmy na parkiecie. Nie opuściliśmy żadnego utworu. Przerwy były tylko na szybkie wypicie kolejnych drinków. Jakub i Maria początkowo nie bawili się z nami ale później również do nas dołączyli. W końcu się uśmiechałem i dobrze się bawiłem. Z każdym drinkiem natomiast czułem, że świat wokół mnie coraz bardziej wiruje. Nie odpuszczałem i zacząłem po chwili trzymać się Terezy, by nie upaść na parkiet. Ona ciągle się śmiała i też była już mocno pijana. W końcu się objęliśmy i nasz taniec wyglądał już bardzo koślawo. Jakub i Maria gdzieś zniknęli, a ja nawet nie zauważyłem kiedy. Tereza zaczęła patrzeć mi głęboko w oczy choć ciężko było nam utrzymać równowagę. 
W końcu nagle mocno zbliżyliśmy się do siebie i zaczęliśmy się całować...
Trwało to chwilę, a ja czułem jakby poraził mnie prąd. Było to tak niesmaczne. I nie wiedziałem czy to powód alkoholu czy czegoś innego. Mieszały się we mnie uczucia. Porównałbym to do wściekłości. Oderwałem ją od siebie. Spojrzałem jeszcze raz w jej oczy i odszedłem. 
Nie wiedziałem gdzie mam iść. Byłem już tak pijany, że wszystko latało mi przed oczami. Po drodze potrąciłem jakąś dziewczynę i wylałem na nią drinka. Po chwili udało mi się wyjść na zewnątrz.

Spojrzałem przed siebie i zauważyłem znajomą mi twarz. Stał tam Piotr i patrzył w moim kierunku. Wszystko widziałem za mgłą i nie miałem siły iść dalej. Zrobiłem dwa kroki i upadłem na jego ramiona...


~~~~
I znów kolejna długa przerwa. Mam nadzieję, że jeszcze ktoś tutaj pozostał.
Kolejne problemy w moim życiu nie pozwoliły by móc skupić się na pisaniu.
Ten rozdział był napisany sercem. Dlatego mogą pojawić się tutaj liczne błędy i chaos.
Od dziś chcę poświęcić więcej czasu pisaniu tego opowiadania. Chce to wszystko połączyć z emocjami, które przeżywam obecnie.  Mam nadzieję, że uda mi się to wszystko z siebie wyrzucić.

Swoje przemyślenia będę również umieszczał na sowim prywatnym blogu, na który również chciałbym zaprosić. Znajduje się pod adresem: zroznicowany.blogspot.com

7 komentarzy:

  1. zostały osoby zostały... ja na pewno. ten rozdział mnie zasmucił bardzo, bo czekałam na jakiś zwrot pozytywny między Piotrem a Przemkiem a tu nic... boje sie ze to opowiadanie skonczy sie smutno. chciałabym zeby Przemek był z Piotrem

    OdpowiedzUsuń
  2. Przemek jest trochę przewrażliwiony, skrywa tajemnicę i wydaje mu się, że od razu wszyscy widzą, że coś jest nie tak... żal chłopaka.
    po tym wpadnięciu na Piotra rano się pewnie obudzi z wielkim kacem moralnym... ale Jakub dał mu już chyba nieźle do myślenia, więc czekam na ciąg dalszy :)

    co do Twojego warsztatu pisarskiego, to zwróć uwagę na przecinki, bo tu i ówdzie ich brakuje, oraz na czas, a jakim piszesz, bo trochę skaczesz między przeszłym a teraźniejszym ;). (pomoc w pisaniu dialogów znajdziesz tutaj: http://www.piszmy.pl/zasady-pisania-dialogow-o-dialogach/Chapter.html :)


    --
    storyoframona.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja wciąż czytam! Ten rozdział z opóźnieniem, jednak obiecuję, że teraz się poprawię :)
    Bardzo fajny odcinek. Szkoda tylko, że Przemek tak odsuwa się od Piotra. Końcówka... Skąd Piotrek wiedział, gdzie jest Przemek? Kuba mu powiedział czy to tylko urojenia i Piotrka wcale tam nie było?
    Czekam na ciąg dalszy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciąg dalszy byłby mile widziany
    :-(

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Z powodu tęsknoty do dalszej części, przeczytałam jeszcze raz ten rozdział, i jedno wiem na pewno. Nie pomogło. ^^ Za to zastanawiam się czemu wcześniej nie skomentowałam...
    Naprawdę podoba mi się jak ukazujesz uczucia bohatera, można się wczuć w daną sytuację i nie można się doczekać kolejnej części.
    Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego! :]

    OdpowiedzUsuń