wtorek, 16 kwietnia 2013

5. Starówka

To nie był miły obraz. Poczułem jak serce ściska mnie z pełną mocą. Coraz bardziej brakowało mi oddechu i trudno było pozbierać jakiekolwiek myśli. Co oni robią? Dlaczego? Być może są razem, a ja głupi myślałem, że... W mojej głowie pojawiały się różne interpretacje zaistniałej sytuacji. Musiałem się szybko zebrać w garść, bo przecież nie chciałem być przez nich zauważony. Odwróciłem się i zmierzałem ku wyjścia,  by już za moment być na zewnątrz. Wziąłem głęboki wdech i spojrzałem dookoła siebie. To była upalna noc. Sądząc po widoku miasto żyło tu całą dobę. Na twarzach tych ludzi było widać uśmiechy i chęć zabawy do rana. Głównie przebywali w tym miejscu sami turyści, bo słychać było wielką mieszankę językową. 


W tym momencie to nie piękno tego miasta zajmowało moją głowę. Cały czas przed sobą widziałem jak tych dwóch się obejmuje. Nie wiedziałem też dlaczego tak bardzo uderzyła mnie zaistniała sytuacja. Najbardziej zrobiło mi się przykro gdy zobaczyłem Piotra w objęciach Jakuba. Jego kolega, którego sam jeszcze nie poznałem, nie wydawał się być uczuciowy. W tej całej sytuacji pewne dla mnie było to, że ta dwójka jest gejami. Nie wiem czy mnie to pocieszyło, czy zasmuciło. Dało mi jednak znak, że warto zastanowić się nad samym sobą i pogodzić swą drugą stronę, którą zawsze kryłem pod powłoką nie pozwalając jej się ujawnić. 
Ponownie wziąłem głęboki wdech ruszając przed siebie. Nie chciałem już tam wracać, bo sam nie wiem, czy potrafiłbym z kimkolwiek rozmawiać.  Jakub i Piotr są parą i pewnie są ze sobą szczęśliwi.

Do mieszkania dotarłem po 2 godzinach.  Niestety pogubiłem się jeszcze na mieście, nie znając nocnej komunikacji. Był to jednak czas, który pozwolił mi ochłonąć i pomyśleć nad samym sobą. Dopiero teraz sięgnąłem po telefon by zobaczyć pełno nieodebranych połączeń. Był tam też SMS od Piotra: 
"Przemek, gdzie jesteś? Martwimy się o ciebie!".
No tak, trochę głupio wyszło.  Dlatego też szybko mu odpisałem:
"Przepraszam. Źle się poczułem i musiałem wracać."
Pomyślałem, że taka odpowiedź będzie słuszna. 
Dotarłem na mieszkanie, więc mogłem już spokojnie położyć się i odpocząć. Jutro nie muszę tak wcześnie wstawać, bo jest sobota. 

Rozejrzałem się po mieszkaniu. Przerażała mnie jego wielkość. Zbyt duże dla jednej osoby takiej jak ja. Poza tym, było tu strasznie ciemno. Nie padały nawet żadne światła z zewnątrz. Do tego dochodziła grobowa cisza, która z minuty na minutę coraz bardziej mnie przerażała. W tym momencie nie chciałem być sam. Potrzebowałem kogoś, kto by dawał swoją osobą jakieś znaki życia. Wiedziałem jednak, ze jest to niemożliwe. Postanowiłem się szybko wykąpać i zaraz po tym pojawić się w łóżku i zasnąć. Po 15 minutach już leżałem, a oznaki życia dawało mi włączone radio, które grało całą noc.

Otworzyłem lewe oko i poczułem ulgę. Był dzień. O ciszy już nie można było mówić, bo za oknem słychać było ptaki, a gdzieś nieopodal delikatne odgłosy sąsiadów. Założyłem obie ręce za głowę, uśmiechnąłem się i poczułem, że to będzie dobry dzień. Dziś chce go poświęcić na zwiedzanie. 
Na taki humor wpływała pogoda. To był kolejny dzień, który szykował tropikalne temperatury. Wyskoczyłem z łóżka, by móc szybko otworzyć na szerz okno. Poczułem jak letnie powietrze dociera do całego mieszkania. Ten stan powodował u mnie jeszcze większy zachwyt. 
Nie myślałem negatywnie o wczorajszym dniu. Pomogło mi to zdecydowanie bardziej uwierzyć w siebie i pozwolić być sobą. Jeśli Piotr i Jakub są parą, to mnie to jak najbardziej cieszy. Poznałem już tutaj dwie osoby i w dodatku parę gejów. Może to ma być symbol dla mnie i mojego życia.

Z tych myśli oderwał mnie dzwonek do drzwi.  Swoją drogą, muszę przyznać, że jego dźwięk jest przerażający i za każdym razem muszę się go przestraszyć. Teraz w dodatku byłem zdezorientowany, bo nie wiedziałem kto mógłby się pojawić tu z samego rana. Szybko wsunąłem na siebie jakieś ubrania i podbiegłem do drzwi.
Gdy je otworzyłem, do mieszkania wszedł Piotr
- No cześć! Możesz mi łaskawie wyjaśnić, co miała znaczyć ta sytuacja wczoraj? - mówił nie czekając aż zamknę drzwi.
- Napisałem potem SMSa - byłem zaskoczony trochę jego zachowaniem.
- Czy uważasz, że krótki SMS po kilku godzinach wystarczy? 
- Dopiero wtedy spojrzałem na telefon.
- Pomyśl trochę, że tam wszyscy martwiliśmy się o ciebie. Przecież wiemy, że nie znasz jeszcze dobrze tego miasta. Jesteś tu zaledwie od trzech dni!
- Wiem, przepraszam. Na pewno nie chciałem żeby tak to wyglądało.
- Coś się stało? - cały czas mi się przyglądał
- Nic takiego. Po prostu źle się poczułem i nie chciałem psuć wam nastrojów.
- Ech, nie rób tak więcej, ok?
- Już więcej się to nie powtórzy.
- No dobra! - w końcu się uśmiechnął - zabieram cię teraz na podbój miasta. Dziś pokażę ci dalszy ciąg Pragi. Jutro może uda nam się wybrać na wycieczkę poza miasto.
- Widzę, że plan już ułożony... Ja niedawno wstałem, nawet nie jadłem śniadania.
- O wszystkim pomyślałem - zaśmiał się - szykuj się i idziemy.
Tak też zrobiliśmy. Po jakiś 15 minutach byliśmy już na dworze. Jak na południe, upał już mocno dawał się we znaki. Szczególnie Prażakom. Ciężko im było znosić takie temperatury. Piotr już zdążył mi opowiedzieć jak bardzo nie lubi się tutaj upałów. Sam też był tym umęczony. Ja natomiast dumnie kroczyłem przed siebie zadowolony z takiej pogody. Uwielbiałem wygrzewać się na słońcu. Chciałem też opalić swoją bladą skórę, która często jest dla mnie kompleksem. 
- Co byś chciał zobaczyć? - zapytał Piotr.
- Hm. Starówkę, most Karola...
- Och nie! - zrobił ponurą minę - jak ja nie lubię tych miejsc!
- Czemu? Przecież to najpiękniejsze miejsca tego  miasta.
- I w tym problem. Przez to przebywa tam masa turystów, którzy utrudniają normalne życie Prażakom. Najgorsze jest jak ktoś się rano spieszy do pracy i musi przedzierać się przez centrum. Wszędzie się plączą pod nogami i nie oglądają na innych. To takie męczące... 
- Haha! No domyślam się, że nie jest to łatwe dla przeciętnego mieszkańca. Ale dziś to ja jestem turystą i musisz mnie tam zaprowadzić. 
- No cóż, podejmę ten wielki trud! - mimo tych słów, spojrzał na mnie i obdarował szerokim uśmiechem.
Jego blond włosy dziś, niczym zlewały się z promieniami słońca. Czasami tylko lekki wiatr przypominał o ich istnieniu. Mój towarzysz natomiast, też dawał dowody swojej obecności. Ciągle nie zamykały się  mu usta. Uwielbiał dużo mówić i opowiadać. Ja natomiast lubię słuchać ludzi i ich obserwować. W tym przypadku nawet gdy chciałem już na coś odpowiedzieć, Piotr zaraz przerywał i kończył za mnie. Wyglądało to tak jakby czytał w moich myślach. Dbał też o moją naukę języka. Nie zamawiał za mnie jedzenia, nie robił też zakupów, po wszystko odsyłał właśnie mnie. Twierdził, że to przełamie mój lęk i zarazem pogłębi znajomość języka. 

Do centrum nie było ciężko się dostać. Prowadziła tam moja, żółta linia metra. Czas drogi minął bardzo szybko. Polubiłem ten środek transportu. Szybko mogłem przemieszczać się z miejsca na miejsce, a przy okazji na chwilę skryć się od upału. Stacja na której wysiadaliśmy nazywała się Naměstí republiky (pol. Plac republiki)
Po wyjściu z metra kierowaliśmy się ku wyjściu. Do góry ponownie wiodły te dziwaczne ruchome schody. Jednak nie znaleźliśmy się od razu na zewnątrz ale w jakimś centrum handlowym.
- Witaj w Palladium! - odparł Piotr stając na przeciw mnie.
- Hm, to jest ta starówka? - próbowałem zażartować.
- No nie ale jesteśmy blisko. Wejdziemy tu na chwilę na kawę. Muszę mieć jakiś start żeby wytrzymać pogrom turystów - zaśmiał się. 
Centrum handlowe imponowało swoim stylem. Najwidoczniej było tak zaprojektowane by odpowiadało zabytkowej zabudowie. Wszystko ze sobą ładnie się komponowało i nowoczesność w ogóle nie gryzła się z historią tego miasta. Na górze centrum znajdowały się restauracje i tam właśnie znaleźliśmy miejsce na kawę. 
Piotr kontynuował swoje opowieści o mieście i jego historii. Miał niesamowity dar, który sprawiał, że słuchało się go z wielkim zaciekawieniem. Czas upływał niesamowicie miło, dzięki czemu traciłem poczucie czasu. Po wypiciu kawy, zbieraliśmy się pomału do wyjścia, kiedy przed nami ukazał się Jakub machając na przywitanie.
- Co za miła niespodzianka! Piotr i nasz kolega z Polski! - mówił dość głośno i ludzie obok automatycznie  na nas spojrzeli - Wyglądacie jak słodka parka. Jeszcze brakuje żebyście się trzymali za ręce. - roześmiał się.
- Ucisz się lepiej. - odpowiedział mu Piotr.
Ja stałem przez moment jak wryty i jakoś nie rozśmieszyły mnie jego słowa.
- Widzę, że znalazła się nasza zguba. Czemu uciekłeś? - zwrócił się do mnie.
- Ja nie uciekłem. - odpowiedziałem lekko zdziwiony.
- No tak. Po prostu się zgubiłeś i przypadkiem znalazłeś się w domu.
- Oj przestań. Przemek mi wszystko wyjaśnił. Teraz go trochę oprowadzam po mieście. Idziemy na starówkę.
- O, proszę. Myślałem Piotrze, że wręcz nienawidzisz przebywać wśród turystów. 
- Przemek też jest turystą i chce zobaczyć najciekawsze zabytki. A kto mu je tak dobrze pokaże niż ja?
- O.. jaki życzliwy! Piotr łamie zasady.. kto by pomyślał. - roześmiał się.
- Bardzo śmieszne! - odpowiedział z irytacją - My już się zbieramy. A ty co robisz?
- Latam to tu, to tam... Teraz idę się spotkać z dziewczynami. Dajcie znać później to się może gdzieś spotkamy.
- Jak się wyrobimy. Dobra Jakub, jesteśmy w kontakcie. Do później.. Pa!
- Na razie - tym razem ja dopowiedziałem, będąc raczej biernym w tej rozmowie.
Jakub zaczynał mnie trochę irytować. Zadziwiała mnie ta bezpośredniość Czechów. Z Piotrem początkowo nie poruszaliśmy żadnej rozmowy ani też nie komentowaliśmy spotkania z Jakubem. Zmierzaliśmy pomału do wyjścia
- Piotrek.. Wiesz... Jeśli nie chce ci się tam chodzić to nie musimy.
- Nawet tak nie myśl. Jakub trochę wszystko wyolbrzymia. Dla mnie, w tym momencie, większą przyjemnością jest to, że mogę komuś nowemu pokazać to miasto. - uśmiechnął się, czym dał potwierdzenie swoich słów - Chodźmy, bo przed nami długi spacer.
Czułem się jak w bajce. Właśnie spacerowałem po starej Pradze. Całe to miasto świeci zabytkami ale ścisłe centrum ma  te najpiękniejsze. Do ścisłego rynku prowadziły stylowe uliczki. Na nich wyróżniały się witryny sklepowe z pamiątkami. Wszystko ze sobą odpowiednio dobrane i skomponowane. Rzeczywiście turystów było tu bardzo dużo. Ciężko czasami było się przedarcie przez tłumy. Mijaliśmy też liczne restauracje, które zachęcały pięknymi zapachami. Wszystko było na tyle wyjątkowe, że nie rozstawałem się swoim aparatem. Każdą widzianą część chciałem uwiecznić na zdjęciach. Zatrzymaliśmy się dopiero w miejscu gdzie znajdował się orloj, czyli praski zegar astronomiczny. Tu, Piotr poświęcił najwięcej swojej uwagi. Opowiedział mi o jego historii, o tym co przedstawia i co oznaczają symbole figur. Tu też gromadził się największy tłum oczekując aż w górnych okienkach pojawią się figurki apostołów. Niesamowita była odpowiednia symbolika każdej z części. 
Byłem tak tym zafascynowany, że nie nie myślałem nawet o bólu nóg, który po tak długim spacerze, dawał się we znaki. 
Ze starówki, Piotr prowadził mnie w stronę mostu Karola. To miejsce nazwałbym punktem kulminacyjnym pod względem ilości turystów. Ciężko było się przedostać przez taką liczbę ludzi. 
Gdy już znalazłem się na miejscu nie mogłem ukryć zachwytu. To miejsce było tak uderzające, że od razu wiedziałem, że pozostanie w moim sercu na zawsze. Oparłem się o mur i obserwowałem nurt rzeki Wełtawy. Na niej co chwile przepływały statki z powiewającymi flagami Czech, by na moment nie zapomnieć o tym gdzie się znajduje. Oczywiście i tam pływali głównie turyści. Chciałem tu być dłużej i obserwować to co dzieje się dookoła. Lekki wiaterek, który powiewał od wody, dawał ukojenie w upale. Piotr widząc moje zachowanie, nic nie mówił, bym mógł sam wczuć się w atmosferę tego miejsca.
Byliśmy już trochę zmęczeni. Postanowiliśmy, że Hradczany odłożymy na inny dzień. Będę tu jeszcze długo więc okazji będzie wiele. Piotr też powiedział, że mnie odprowadzi do mieszkania. Dzień minął bardzo szybko, a słońce pomału chowało się za horyzontem. Natomiast temperatura cały czas nie odpuszczała. Z Piotrem spędziłem niesamowity dzień. Chciałbym, żeby było tak często. Niewielu spotkałem takich ludzi w swoim życiu.
- No to jesteśmy - powiedział uśmiechając się do mnie - Odpocznij sobie, bo jutro następna dawka wrażeń.
- Ok, przygotuje się na to psychicznie - uśmiechnąłem się - Trzymaj się!
- Na razie Przemku! - podał rękę i odwrócił się oddalając ode mnie.
- Piotr! - nagle krzyknąłem w jego kierunku, nie wiedząc dlaczego to robię
- Tak? - odwrócił się by upewnić się, że to ja.
- Dziękuję.

~~~~
Przepraszam wszystkich za tak długą przerwę. Niestety miałem obowiązki, którym musiałem poświęcić czas. Cieszy mnie, że są osoby, które to czytają i podoba im się to opowiadanie. Mam nadzieję, że będziecie ze mną tu jeszcze na długo :-)

Zachęcam do pisania swoich uwag w komentarzach. Przypominam również mój e-mail: zroznicowany@onet.pl

PS Postanowiłem do tekstu dodawać niektóre filmy i zdjęcia, które przedstawiają opisywane miejsce. Oczywiście tylko wybrane, by resztę każdy z was mógł sobie sam wyobrazić.

9 komentarzy:

  1. Wiesz, to aż niesamowite czytać o miejscach w których się było i wyobrażać to sobie jeszcze raz. :) Ah Hradczany <3 przecudowne miejsce... A na moście Karola rzeczywiście zawsze jest multum ludzi. To denerwujące.
    Czekam na dalszą część z niecierpliwością wielką:) coś czuję, że Jakub pocieszał Piotra... bo ten zakochał sie w Przemku:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki temu opowiadaniu dowiedzialem się o wielu miejscach w Pradze i chyba chce tam pojechać na wakacje :D .. Mi się wydaje, że Jakub tylko pocieszal tego Piotra. Powiedz, że mam racje proszę ! .. Rozdzial świetny. Czekam na następny rodzial i życzę duuużo weny ;)


    Damiann

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zwykle super :D Brawa za opowiadanie, byle tak dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też uważam, że Jakub pocieszał Piotrka po tym, jak Przemek uciekł od pocałunku. Tak jest, prawda? :D
    Boże, kocham to opowiadanie! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobra robota chłopie i oby tak dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Podoba mi się :) Kiedy możemy spodziewać się kolejnego rozdziału?

    OdpowiedzUsuń
  7. No właśnie kiedy nowy rozdział? Czekam niecierpliwie***

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej, odezwij się! Co się dzieje brak czasu, weny czy może nie chce Ci się już? Cokolwiek by to było po prostu daj znać na czym stoimy.
    Pozdrawiam***

    OdpowiedzUsuń